Nemeczek
Moim przyjacielem jest bohater książki
pt.: "Chłopcy z Placu Broni" o imieniu Ernest Nemeczek.
Zaimponował mi swoją postawą i odwagą.
Jest to chłopiec o dużych
niebieskich oczach o słabej posturze i o niskim wzroście. Pochodzi
z biednej rodziny, ale ma wielkie serce.
Ma wielu przyjaciół, którzy go
nie doceniają. Razem z kolegami ma "klub", którego
siedziba mieści się na placu przy tartaku. Zadaniem klubu jest bronić się i toczyć bitwy na piasek z wrogą drużyną. Ernest
jedyny ma najniższy stopień i jest niedoceniany choć się bardzo
stara.
Wiktoria Szpranger SP Padniewo |
Bardzo chory wziął udział w
bitwie i pokonał kapitana zespołu przeciwników. Po tym
poświuęceniu zmarł.
Uważam go za przykład dla
wszystkich, ponieważ zmarł dla przyjaźni. Kiedy przypominam sobie
jego poświęcenie, jest mi go żal: mały, niedoceniany i słaby,
lecz o wielkim sercu.
Kamil
Stachowiak
Szkoła Podstawowa w Padniewie
Marcin Adamski SP Wylatowo |
To
był piękny i ciepły poranek. Siedziałam na ławce przed domem i
czytałam moją ulubioną książkę "Harry Potter i więzień
Azkabanu". Bardzo mnie wciągnęła. Co prawda czytałam ją już
kilka razy, ale ciągle tak samo mnie fascynowała.
W
pewnej chwili usiadła obok mnie jakaś nieznajoma dziewczyna.
Zdziwiło mnie, że czyta to samo co ja.
Wyglądała
bardzo dziwnie. Miała burzę kręconych własów i piwne oczy. Usta
czerwone jak krew i zadarty nos. Ubrana była w zieloną sukienkę w
bordowe paski i różowe rajstopy. Dodatkowo ubrała fioletowe
trampki i białe kolczyki w kształcie rzodkiewek. Stwierdziłam, że
nie warto się z nią zadawać i wróciłam do czytania.
Po
chwili powiedziała:
- Cześć, jak masz na imię?
- Ja?! Aha, mam na imię Marysia. A ty?
- Hermiona. Czytasz to samo co ja, prawda?
- Tak.
Gadałyśmy
do południa o książce. Na drugi dzień o poranku znowu poszłam
usiąść na ławkę i czekałam na Hermionę. Jednak ona nie
przychodziła. Martwiłam się ponieważ obiecała, że przyjdzie.
Postanowiłam, że jej poszukam. Gdy szłam zatrzymal mnie jakiś
chłopiec. Przedstawił się jako brat Hermiony i poinformował, iż
miała ona wypadek. Okazało się, że skręciła kostkęidąc do
mnie. Na szczęśćie w szkole mieliśmy kurs pierwszej pomocy, więc
pobiegłam jej z pomocą.
Hermiona
leżała na chodniku, twarz miała zalaną łzami i wyła z bólu.
Szybko zrobiłam to, co umiałam. Na szczęście ktoś już
zawiadomił pogotowie i wzięli ją do szpitala. Po 2 dniach wyszła
ze szpitala. Spotkałyśmy się w tym samym miejscu, w którym się
poznałyśmy. Hermiona podziękowasła mi i ucieszyła się, że nie
stało się nic poważniejszego.
Tak
oto narodziła się przyjaźń między mną a Hermioną.
Maria
Drzewiecka
Szkoła
Podstawowa w Padniewie